KTO: Will I Am lider zespołu Black Eyed Peas, Jennifer Lopez oraz Mick Jagger
CO: "T.H.E"
Pierwszy singiel z drugiego solowego albumu "mózgu" zespołu Black Eyed Peas.
RECENZJA "T.H.E" :
Podobno do trzech razy sztuka, a Will I Am jest dopiero przy drugiej próbie podbicia świata swoimi solowymi dokonaniami. Poprzedni, pierwszy atak nie zostawił po sobie właściwie żadnego śladu. Jak będzie tym razem? Zatrudnienie Jennifer Lopez oraz będącego na topie obecnie Micka Jaggera ;) może okazać się strzałem zdecydowanie celniejszym niż sam utwór. Nowa piosenka "T.H.E" ("The Hardest Ever") ma momenty, pewnie dzięki temu, że całość dość sprawnie została podzielona na części dla poszczególnych artystów. Nikt tu się nikomu nie wcina, wszystko ładnie i składnie. Ironią losu jest fakt, że fragmenty Willa są zdecydowanie najsłabsze. Najmocniej natomiast moim zdaniem wypada Mick. Słychać starania Willa do stworzenia czegoś nowego, świeżego, zaskakującego. Przewodni bit brzmi jednak wyjątkowo znajomo, zmiany tempa były już na poprzednich płytach Black Eyed Peas, a pomysł na tytuł utworu po "The E.N.D." oraz "The Beginning" mało zaskakuje. I jeszcze jedna malutka rzecz. Jest tu pewna wstawka, która wydaje się być wyjątkowo żałosną. Wiecie o czym piszę? Ego Will I Am rośnie z płyty na płyty. Niebawem wszystkim zacznie wmawiać, że jest nowym wizjonerem muzyki XXI wieku. Słabe podejście.
EDIT:
Jak prezentuje się nowy teledysk Will I Am i spółki? Zaczyna się "uroczo". Ubrany na biało Will I Am biegiem wpada na ścianę i... zamienia nogi na rower. Potem powtórka z rozrywki i po przejechaniu przez kolejny mur rower zostaje zmieniony na motor, dalej motor na samochód i tak prawie do końca utworu. W połowie "T.H.E" w końcu pojawia się Jennifer Lopez, która tu i ówdzie wije się niczym rasowa bitch, a na koniec, na ten wielki finał tego wielkiego dzieła :) mamy prawdziwy kosmos. I Micka. Will I Am został gdzieś poza ziemską orbitą. Może tam już zostanie?
WERDYKT: Teledysk taki jak sam Will I Am i jego twórczość. Przesadzony, udający coś wielkiego.
Piosenka bardzo, bardzo średnia. Prawdą jest, że najlepiej wypada Mick i Jennifer, a najsłabiej sam autor. Posłuchać jak najbardziej można, ale się niczym ciekawym nie wybija. Natomiast teledysk wybitnie słaby, z kategorii "czym można jeździć". Mamy wszystko, od roweru, przez samochód, pociąg, do statku kosmicznego. Tak naprawdę brakuje tylko taczki, która najbardziej oddała by charakter teledysku.
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, teledysk jest orginalny i bardzo mi sie podoba. Ktos tu chyba nie lubi BEP.
OdpowiedzUsuńSam Will nie tworzy BEP, więc nie można tu mówić że ktoś ich nie lubi. Will działa tutaj solowo i niestety mu nie wyszło.
OdpowiedzUsuńTeledysk to jeden z większych shitów jakie widziałem...
OdpowiedzUsuńTylko ze pozostali czlonkowie nic nie robia wiec dla mnie BEP to wlasnie Will.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, ale skoro zespół "nie istnieje", a sam Will robi solową karierę i nie posługuje się nazwą grupy, nie można mówić, że nią jest ;) Ja nie uważam, żeby on był BEP. BEP tworzyli wszyscy ludzie a nie on sam.
OdpowiedzUsuńTeledysk nie jest tak fatalny jak muzyka.
OdpowiedzUsuńBTW W BEP rewelacyjna była Fergie, która każdemu utworowi dzięki swojemu głosowi dodawała charakteru.
Jak Fergie tak i Will solowej kariery nie zrobili i raczej nie zrobią.