Angielski duet, który tworzą: Robbie Furze oraz Milo Cordell.
Debiutowali w 2009 roku albumem "A Brief History Of Love". Pochodzący z niego singiel "Dominos" dotarł do 27 pozycji na oficjalnej angielskiej liście sprzedaży. Stacje radiowe grały go jednak znacznie częściej, niż wskazywałaby na to pozycja. Przez jakiś czas ciężko było tak naprawdę odgonić się od tego utworu.
CO:
Drugi album "Future This".
Okładka albumu "Future This":
Tracklista albumu "Future This":
1."Stay Gold" 2."Hit the Ground (Superman)"
3."Give It Up"
4."The Palace"
5."1313"
6."Rubbernecking"
7."Jump Music"
8."Lose Your Mind"
9."Future This"
10."77"
WERDYKT / RECENZJA "Future This" The Big Pink:
Czuję jak się wróż, męska odmiana wróżki spełniającej ludzkie prośby. Na poważnie jednak pisząc, zespół The Big Pink doczekał się wpisu na blogu. A wszystko z polecenia Kordiana. Jego blog jest dostępny tutaj:
Kilka dni temu chciałem najzwyczajniej w świecie wstawić najnowszy singiel, jak to mam w zwyczaju, napisać, że średnio mi się podoba z momentami w których wcale mi się nie podoba i po sprawie. Szybko i prosto.
Przygotowując krótki wpis przeczytałem, kto w dużej mierze odpowiada za produkcję "Future This". Paul Epworth.
W ostatnim czasie wyprodukował "Ceremonials" Florence, "21" Adele, "The Lady Killer" Cee Lo Green czy "Pala" Friendly Fires. Pomyślałem sobie: świetne albumy, świetne kompozycje. Coś jest z tym singlem nie tak w takim razie. A przecież jest cały album. Nagrany. Ba! Nawet można go sobie posłuchać za darmo w sieci! Wpis został odłożony na później, a ja postanowiłem przesłuchać płytę kilka razy.
Wniosek i pytanie.
Kto wybiera panom muzycznych promotorów? Nie wiem jakim cudem album "Future This" jest reklamowany, sprzedawany, prezentowany zwykłemu słuchaczowi przez dwa najsłabsze moim zdaniem kawałki na nim zawarte.
The Big Pink prezentują rockowe, typowo angielskie granie. Doprawione lekką dawką elektroniki. Nie są to jednak na siłę wepchane, nic nie znaczące dźwięki. W moim odczuciu najczęściej to one stanowią o przebojowości całego utworu. I tak jest przez 10 kawałków, z niewielkimi wyjątkami.
Niesamowicie wpadający w ucho materiał. I mocno, żywiołowo. Czasem ostro. Innym razem nostalgicznie.
Ulubione utwory? Trochę śmieszna sytuacja. cała końcówka albumu. Od numeru 7-10 bez wyjątku. Najsłabsze punkty? Dwa pierwsze kawałki. Ktoś tutaj chyba nieźle namieszał z kolejnością.
Na koniec dodam, że sceptycznie podszedłem do tego materiału. Właściwie ocena sama się wystawiła podczas odsłuchania singli: "Stay Gold" i "Hit the Ground (Superman)". Na szczęście album okazał się na tyle mocny, że dwie pełne sesje z "Future This" pozwoliły radykalnie zmienić zdanie o The Big Pink. I nawet te dwa single jakoś lepiej weszły ostatecznie.
Całego albumu możecie posłuchać poniżej. To tylko i aż 45 minut. Enjoy!
Kurde, jak czasami dwaj ludzie mogą mieć odmienne zdanie na ten sam temat :) Nie twierdzę, że te piosenki z końca są kiepskie, szczególnie podoba mi się ta ostatnia ballada, ale mi te dwa pierwsze single bardzo się podobają - teksty są schematyczne, ale muzycznie to dla mnie świetne połączenie siły i sentymentalizmu. A "Give It Up" to rzeczywiście straszna lipa - dla polskiego ucha musi to brzmieć jak parodia Selah Sue :)
OdpowiedzUsuńPłyta przeszła bez echa, bo nie ma na niej praktycznie nic nowego w porównaniu z debiutem. Teraz powinni pójść w trochę inne rejony.
Tym jestem bardzo ciekawy, jakby na Ciebie podziałał zespół Bombay Bicycle Club, który też Ci proponowałem. Moim zdaniem ich ostatnia płyta ma w sobie dużo magii.
Inne single artystów, na których albumy czekam w tym roku:
Keane - Silenced by the Night (słaby niestety, obawiam się, że się skończyli)
Morten Harket - Scared of Heights (też nie zachwyca, ale pocieszam się, że piosenka Foot of the Mountain bardzo mi się nie podobała, a album pod tym tytułem zupełnie na odwrót)
Kent - 999 (w Szwecji to już praktycznie legenda, liczę na promocję w Esce Rock)
The Temper Trap - Need Your Love
Dwa single wydała już też w tym roku formacja Donkeyboy. Płyta jest bardzo nierówna, przede wszystkim ze względu na gorsze żeńskie wokale, tak samo single - "City Boy" był świetny, "Pull of the Eye" - zupełnie nie. Liczę, że ten status osiągnie piosenka "Darkest Hour" - bardzo w stylu Pet Shop Boys.
Posłuchałem pierwszego albumu i przypadł mi do gustu znacznie mniej niestety.
OdpowiedzUsuńZresztą to nie zawsze jest tak, że jak coś brzmi podobnie to się nie sprzeda dobrze.
Adele "21" nie ma nic nowego względem "19", a jak sie sprzedaje nie trzeba pisać.
Mi się wydaje, że te single po prostu potrzebują czasu, żeby się wkręcić, a stacje radiowe nie mają na tyle czasu, aby na siłę kogoś katować i zmuszać do polubienia. Może z innymi singlami album odniósłby większy sukces czyli sukces jakikolwiek, bo obecnie to ciężko o nim mówić. :)
Rąbnąłem się - tytuł tej piosenki Donkeyboy to Darkest Night :)
OdpowiedzUsuń